Niemożliwe staje się rzeczywistością. A co, gdybyśmy zamiast zagryzać po prostu pili….?
Śledziówka
Słyszysz szum morskich fal rozbijających się o falochron? Widzisz na horyzoncie rybacki kuter, nad którym krążą skrzeczące mewy? Czujesz pod stopami rozgrzany piach, kapsle i niedopałki? Słyszysz tę remizową muzę, płynącą z głośników? Czujesz zapach miesięcznej frytury i koncernowej imitacji piwa?
Czujesz? Jeśli tak, to na pewno jesteś nad naszym pięknym morzem, w krainie tysiąca parawanów. Gratulujemy odwagi i determinacji! Od razu widać, że lubisz ekstremalne wyzwania. I takie Ci rzucamy!
Śledziówka. Level hard. Coś dla Ciebie!
Tymczasem w źródłach:
W czasie potopu szwedzkiego Dionizy Różycki herbu Antałek dowodził okrętem korsarskim „Sztuczna Perła”. Pływał po Zatoce Gdańskiej zatapiając i grabiąc wrogie jednostki. W 1657 roku po brawurowej akcji przejął szwedzki galeon „Abba”. Łupem korsarza padły skrzynie pełne złota i kosztowności. Zdobył też trzydzieści beczek okowity, która miała trafić na stół monarchy Karola X Gustawa. W ładowni znaleziono tez dwadzieścia beczek ze śledziami. Piraci bezskutecznie próbowali sprzedać je na targu rybnym w Gdańsku. Dionizy słynął z oszczędności i bardzo nie chciał, by zdobyczne śledzie się zmarnowały. W trakcie sowicie zakrapianej kolacji w ramach dowcipu podrzucił bosmanowi do dzbana z okowitą całego śledzia. A ten z uśmiechem na ustach opróżnił naczynie i poprosił o dolewkę.